-
Zygmunt Freud, Wstęp do psychoanalizy
-
Pomimo, że lektura ta trafiła w moje ręce jako 13-latki wiedziałam już, że zaważy na moim życiu i tym, jaką drogę zawodową obrałam. Dzięki niej zaczęłam zastanawiać się nad postępowaniem swoim oraz innych ludzi ,zaczęłam obserwować dużo baczniej inne osoby, analizować sytuacje, które wcześniej nie zawracały mojej uwagi. Przy czym myślę, że powodem nie był tutaj młody wiek a jedna wielka… nieświadomość. Ta książka wówczas uświadomiła mi – przeciętnej i stereotypowej nastolatce – jak niewiele w życiu zależy od świadomego wyboru... i jak ważne jest to czego nie jesteśmy świadomi. Tego, co Freud nazwał „id”, a co głęboko w nas drzemie i kieruje naszymi decyzjami, samooceną. Psychoanaliza to termin, którym za jego czasów określano wszelkie dociekania na temat ludzkiej duszy i umysłu. Do dziś jednak pamiętam zdanie, że psychoanalizy uczy się człowiek przede wszystkim na samym sobie, przez studiowanie własnej osobowości. Psychoanaliza to termin, którym za jego czasów określano wszelkie dociekania na temat ludzkiej duszy i umysłu.
-
Philip Zimbardo, Efekt Lucyfera
-
Philip Zimbardo to dla mnie Mistrzem inspiracji do obserwacji otoczenia. To w jego książce po raz pierwszy przeczytałam trafiające do mnie słowa Franklina Roosvelta: „Ludzie nie są więźniami przeznaczenia, ale jedynie więźniami swoich umysłów”. Tytułowy Lucyfer uświadomił mi, że ocenianie ludzi tylko na podstawie ich zachowania jest dowodem ignorancji samego oceniającego. Pomijając kwestię, czy ktokolwiek z nas ma prawo oceniać drugiego człowieka, to aby właściwie tego dokonać należy zajrzeć głębiej, niż w samo zachowanie. Zimbardo nie pierwszy raz przekonał minie że dobro i zło jest wpisane w nasze DNA w mniejszym zakresie, niż słyszałam to wokół siebie – nikt nie rodzi się zły. Najgorsze skłonności natury ludzkiej mogą rozwijać się w piorunującym tempie w każdym okresie życia, w zależności od okoliczności, wychowania, wpływów środowiska, presji społecznej, czy choćby manipulacji. Zimbardo pokazuje, jak często ludzie szukają usprawiedliwienia dla swoich czynów, co do których wiedzą, że nie są dobre: „Ludzie są biegli w racjonalizowaniu - tłumaczeniu sprzeczności między własną moralnością a działaniami z nią niezgodnymi. Pozwala im to przekonać siebie i innych, że w swej decyzji kierowali się racjonalnymi względami”.
-
Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata
-
Dzięki tej książce uświadomiłam sobie, że harmonia świata polega na istnieniu w nim przeciwieństw. Żeby mogło istnieć piękno, musi być też brzydota. Miłość – nienawiść. Dobro – zło. Prawda – kłamstwo. Wcześniej nie doceniałam wagi negatywnych doświadczeń i przeżyć, co niosło za sobą trudności z ich akceptacją. Pomimo, że przeczytałam tę książkę jako jedną z obowiązkowych lektur kilkanaście lat temu, do dziś mam „przed oczyma” postać Wolanda mówiącego słowa: „na co by się zdało twoje dobro, gdyby nie istniało zło, i jak by wyglądała ziemia, gdyby z niej zniknęły cienie?” To ugruntowało we mnie wiarę w to, że człowiek potrzebuje różnych doświadczeń. Interpretowane przeze mnie wcześniej kłody pod nogi rzucane przez los zaczęłam określać jako kamienie milowe, które są potrzebne. Przychylne wiatry są pożądane ale nie rozwijają. A podążanie w wyznaczonym kierunku wymaga czasami dokonywania wyborów między dobrym a złym – i ta konieczność jest tym,
co tak naprawdę nas rozwija.