Od agentów wpływu do pięści w ryj

Technikalia wojen ekonomicznych Ameryki na przykładach: Iran, Ukraina, Chiny

„Sensacje” opisane w książce Hitman… są z samej swojej natury niemożliwe do zweryfikowania – relacjonowane wydarzenia następowały przy drzwiach zamkniętych. Można jedynie wykrywać ich zgodność i jej brak ze znanymi faktami.

Inaczej jest jednak z treścią książki Chokepoints1 Edwarda Fishmana. Jest to tytuł mocno mylący, gdyż tytułowymi punktami są nie miejsca geograficzna ani sekcje gospodarki przeciwnika, a takie sytuacje, sprokurowane przez oficjalne czynniki rządowe Stanów Zjednoczonych, które pozwalają na realizację ataków na gospodarkę kraju atakowanego.

Desygnatem tytułu jest takie zaaranżowanie sytuacji i postaw sojuszników, aby dało się zastosować pakiet oddziaływań gospodarczych (głównie sankcji), które zaszkodzą celowi, a przy tym nie zaszkodzą sojusznikom, ani nie zdestabilizują działania globalnych mechanizmów handlowych czy kursu walut.

Drugą, o wiele bardziej poważną książką Edwarda Fishmana jest to, co jest przy tym zaletą marketingową. Autor książki był m.in. wysokim urzędnikiem Departamentu Stanu. Z pewnością daje mu to unikalny wgląd w sposób działania administracji Stanów. Ale ten niewątpliwy prestiż nie rekompensuje głęboko zaimplementowanej cenzury, która czyni książkę wręcz bezużyteczną2. Autor ani się nie zająkuje o krytycznej roli energii z węglowodorów, która jest centralnym wątkiem współpracy Iranu z Chinami.

Nie zająkuje się też ani słówkiem w kwestii odkrycia wokół Krymu bardzo bogatych złóż gazu ziemnego, a ropy i gazu w części kontynentalnego tego kraju. To one sprawiają, że na Ukrainie jest wojną o Ukrainę…i jej zasoby, Te zasoby rozpaczliwie potrzebne są Europie (Niemcom). Z perspektywy Rosji są zaś śmiertelną groźbą dla profitów czerpanych z ich strategicznego sojuszu z… Niemcami.

W rezultacie książka ma wartość dokumentu ocenzurowanego tak, że co drugie zdanie jest zastąpione czarnym paskiem. Brakujące, często krytyczne wątki opowieści trzeba znać z innych źródeł. Skupmy się jednak na meritum – zestawowi instrumentów władzy hegemonicznej w rękach decydentów Stanów Zjednoczonych i Izraela.

Typy oddziaływań hegemonicznych oraz prawidła ich stosowania

Hegemon musi dysponować pełną drabiną eskalacyjną. Wynika to z prostego faktu. Konkurenci i podmioty kontestujące cały czas sprawdzają czujność hegemona, starając się wykryć granice tego, co dozwolone. Są jak psotne małe dzieci. A policjant świata jest jak rodzice: nie chcą sprawiedliwości – chcą by był spokój”3. Siła pilnująca porządku może operować wielu strategii: adekwatnego odwetu, który deeskaluje konflikt, lub użycia nadmiernej siły, która ma zniechęcić do powtórzenia strategii – tę z kolei doktrynę dominacji eskalacyjnej4 realizuje rutynowo IDF – armia państwa Izrael.

Licząc od najmniej rzucających się w oczy i najmniej wykrywanych oddziaływań do dyspozycji Stanów, mamy:

1. Dyplomacja publiczna

To oddziaływanie narracyjne, kulturowe i inne, skierowane bezpośrednio do obywateli innego państwa.

2. Uwikłanie i szantaż miejscowych elit

W przypadku wytworzenia relacji quasi-kolonialnej – np. między byłym mocarstwem kolonialnym (Francją; ogólnie: państwem rdzeniowym), a byłą kolonią w Afryce – uwikłanie elit w mechanizmy gospodarcze, moralne (ochrona przed odpowiedzialnością za łamanie prawa międzynarodowego) i inne. Dzięki tym uwikłaniom elity utrzymują się przy władzy tak długo, jak długo realizują sugestie, wytyczne, polecenia od suwerena.

Efektorami tych oddziaływań są przede wszystkim organizacje typu NGO5, które żartobliwie, ale przy tym wyjątkowo trafnie definiujemy już powszechnie jako organizacje jak najbardziej rządowe, bo finansowane przez rząd… tyle że zewnętrzny względem jurysdykcji i formalnej suwerenności nad obszarem działania danego NGOsa. Definicja ta przedostała się do powszechnej świadomości po zawieszeniu finansowania i zamknięciu przez administrację Trumpa amerykańskiego hubu tych oddziaływań – USAID. Instytucja ta – świadczą o tym liczne ujawnione przykłady – została przejęta przez ekstremistyczne organizacje lewicowe i stworzenia tzw. deep state. Jest to efekt opisany terminem marszu przez instytucje, czyli przejęcia struktur zarządzania państwem poprzez obsadzanie coraz wyższych i coraz bardziej kluczowych pozycji władzy we wszelkich możliwych sferach funkcjonowania6.

Drugi największy mój zarzut wobec autora Chokepoints to właśnie całkowite pominięcia działań CIA, ekonomicznych hitmanów od brudnej roboty i wszelkich innych efektorów właśnie na tym teatrze działań. Te pominięcie szczególnie rażące jest w kontekście pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. Zgodnie z narracją Fishmana, należałoby stwierdzić, że nastąpił całkowicie naturalny i oddolny zryw ludu pragnącego, który całym sercem chciał przyłączyć się do świetlistych ideałów zjednoczonej Europy.

3. Pułapka uzależnienia prosperity

Wielkość gospodarki USA i jej chłonność na importowane towary sprawia, że Stany mają potężny instrument podporządkowywania sobie praktycznie wszystkich państw, a pośrednio także ich elit. Za spełnienie określonych warunków co do systemu prawnego, transformacji obyczajowej itp. Stany otwierają wrota dla towarów produkowanych w „atakowanym” kraju. Dostęp do rynku zbytu generuje prosperity, za którą – całkowicie słusznie – zasługę przypisuje sobie elita rządząca.

Pułapką jest to, że Stany stworzyły tym aktem punkt kontrolny, czy też miejsce przyłożenia dźwigni oddziaływania na proces decyzyjny elit politycznych. Nagłe odcięcie od rynku amerykańskiego może zaskutkować pogorszeniem się stanu gospodarki, a więc wpłynąć bezpośrednio na wynik wyborczy.

4. Groźba sankcji i ich realizacja

Nakładanie sankcji to fenomenalnie skomplikowane balansowanie interesami sojuszniczych państw trzecich. To także konieczność zminimalizowania strat po własnej stronie. Stany w trakcie zarządzania konfrontacją z Iranem, Chinami i Ukrainą zdołały wypracować i wynegocjować zestaw działań, który ukształtowany był z rozmaitych zachęt, rekompensat i wymuszeń. Te istne dzieła sztuki omówione są w trzech przykładach poniżej.

5. Groźba odcięcia od systemów globalnej wymiany towarowej i finansowych

Do prowadzenia wymiany handlowej każde państwo i mocarstwo potrzebuje środka wymiany, który byłby powszechnie akceptowany nie tylko w przypadku relacji z jakimś jednym partnerem, ale powszechnie i z każdym. To ta cecha dolara amerykańskiego jest jednym z trzech filarów dominacji tej waluty. Drugim jest system prawny Stanów, którego centralnym dogmatem jest poszanowanie praw własności prywatnej – coś dla ChRL absolutnie nieosiągalnego. Trzecim wreszcie jest układ Stanów z domem Saudów, rządzącym Arabią Saudyjską. W zamian za ochronę supremacji tego rodu nad królestwem saudyjskim, Saudowie od lat 70. XX wieku sprzedają wydobywaną u siebie ropę wyłącznie za petrodolary.

6. Narzucanie i egzekwowanie międzynarodowego porządku prawnego

To amerykańska wizja prawa i porządku prawnego jest podstawą działania współczesnego świata. Główną częścią tego porządku jest tzw. zasada samostanowienia narodów. Ta szczytna idea, w rytm której Polska i cały szereg innych krajów odzyskała niepodległość, ma swoje bardzo praktyczne konsekwencje geopolityczne, idealnie pasujące do głównej tezy tej książki – trzymania przez Amerykę wszystkich w dole.

Samostanowienie narodów to idea energetyzująca grupy etniczne oraz małe i średnie narody do wybicia się na polityczną niepodległość. Ta niepodległość uniemożliwia lokalnym mocarstwom, takim jak Turcja czy Niemcy, na niektóre formy wyzysku i podboju sąsiadów. Chodzi oczywiście o formy jawne tych działań mocarstwowych. Zamiast podbojem (wojny są wszak zakazane), silni muszą posługiwać się uzależnieniem ekonomicznym, korumpowaniem elit i innymi formami maskirowkami dla kolonizacji czy przejmowania kontroli sprawczej nad zasobami należącymi do słabszych –usytuowanych w dole hierarchii.

7. Destabilizacja oraz wspieranie lub tworzenie ruchów społecznych

Podstawą tworzenia i utrzymywania swoich wpływów są operacje psychologiczne polegające na tworzeniu „linii bolesnych podziałów’7. Chodzi o działania mające utrudnić życie wszelkim przeciwnikom politycznym, a zwłaszcza aktualnemu reżimowi.

Taką działalnością trudnią się wszystkie państwa. Realizatorami działań są wszelkie grupy kontestujące aktualny porządek prawny, obyczajowy, czy hierarchiczny. Przykładem realizowanym pod naszym nosem były działania amerykańskie na Ukrainie, w czasie pomarańczowej rewolucji w 2004 roku i Euromajdanu w 2014. Słynnym epizodem, wzmiankowanym nawet przez Fishmana, było rozdawanie ciasteczek protestującym w grudniu 20213 roku przez m.in. Victorię Nuland, amerykańską dyplomatkę8. Scena godna wspomnianego już filmu Fakty i akty. Amerykańska agencja CIA – podkreślam: nie tylko ona – ma wypracowane podręczniki, w których sztuka i nauka agitacji tłumów jest realizowana w wyjątkowo pragmatycznym sposób9.

8. Interwencje zbrojne konwencjonalnej i atomowe

Stworzenie sił zbrojnych i użycie ich do działań zbrojnych to wyjątkowo kosztowne przedsięwzięcie. Stąd zresztą wyjątkowo zabawne, oparte na paradoksie prawidło geopolityczne:

Armię buduje się do tego, aby nie musieć jej używać.

Wszystkie inne metody oddziaływania zawodzą w jednym przypadku – wtedy, gdy strony konfliktu mają na tyle sprzeczne interesy i potrzeby, że kompromis czy deeskalacja są niemożliwe. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia choćby w przypadku dwóch wojen światowych XX wieku. Gra mocarstwowa toczyła się o prymat i dominację nad całym światem i jego zasobami. Wojnę tę wygrały Stany Zjednoczone i Związek Sowiecki – oczywiście ze wskazaniem na Stany.

Drugim przykładem, rozgrywającym się na naszych oczach, jest konfrontacja islamizmu palestyńskiego z państwem Izrael. W przypadku konfliktu na linii Iran–Izrael i Palestyńczycy–Izrael logika konfliktu to skrajnie nasilona gra o sumie zerowej, realizowana w rytm oni albo my. Wynika to z położenia Izraela, różnicy w sferze demografii oraz głębokiego, skrytego przed oczami zwykłych ludzi wątku religijnego leżącego u podłoża konfrontacji.

Takimi konfliktami, których rozstrzygnięcie na drodze militarnej jest zasadniczo nieuchronne, dyrygują prawidła niemal oczywiste, takie jak to, że konfliktem po obu stronach kierują ekstremiści. Ale budowanie całej otoczki narracyjnej. W Polskiej przestrzeni debaty dominuje zgrana z ideologią dekolonizacji sympatia czy dla Iranu, czy Palestyńczyków. Sprawia to, że nie jest dostrzegana egzystencjalna konieczność kierująca strategią decyzyjną Izraela.

Kwestia ta jest przejawem bodaj najważniejszego prawidła, jakie każdy adept geopolityki powinien wykuć w swoim umyśle niczym w granicie:

NIE OPIERAJ SWOJEJ PERCEPCJI NA TYM, CO KTOŚ ZROBIĆ CHCE. SZUKAJ TEGO, CO ZROBIĆ MUSI.

Przykład 1.
Iran i deal atomowy

Krytycznym2 warunkiem przetrwania Izraela jest to, że Iran nie wejdzie w posiadanie broni jądrowej. W połączeniu z już posiadaną technologią pocisków hipersonicznych oraz istnieniem reżimu ajatollahów program atomowy jest nie do zaakceptowania. Wynika to choćby z tego, że w sytuacji posiadania przez nienawidzący Izraela reżim irański choćby jednej głowicy, każdy atak rakietowy na Izrael musiałby uruchamiać procedury alarmowe. To nierealne.

Druga okoliczność zmuszająca „kolektywny Zachód”, a przede wszystkim Izrael do utrzymania Iranu w dole to to, że Iran buduje swoją mocarstwowość nawet teraz, przy bardzo ograniczonych środkach:

Ten powszechnie znany proceder, rozpoznany już ponad 10 lat temu, jakoś umyka uwadze głosicielom narracji o „zaatakowaniu przez Izrael suwerennego państwa”. Ale dalej jest jeszcze lepiej!

Strona amerykańsko-izraelska wciela w życie wszelkie możliwe strategie, aby Irańczykom nie udało się zrealizować aspiracji stania się mocarstwem atomowym. Odnosząc się do prawidła powyżej, zmasowany atak na Iran i obalenie reżimu teokratycznego zapiekłych wrogów Izraela jest dla żydowskiego państwa kwestią być albo nie być.

Iran jest zbyt silnym czynnikiem zaburzającym porządek geopolityczny Pax Americana, aby pozwolić mu na wykorzystanie potencjału. Po Egipcie Iran jest najludniejszym państwem Bliskiego Wschodu. Iran jest strażnikiem Cieśniny Ormuz, przez którą przepływa codziennie 20% zużywanej przez cały świat ropy. Zasoby węglowodorów samego Iranu są zaskakująco duże. Ropa – trzecie miejsce na świecie. Gaz – drugie po Rosji. Wszystko wskazuje na to, że bez usunięcia z planszy aktualnego reżimu, a następnie zainstalowania bardziej gotowego pogodzić się z pozycją na dole, spektakularna konfrontacja militarna jest nieunikniona.

Zabawy w sankcje

Po II wojnie światowej Iran był rządzony przez sprzymierzonego z Ameryką szacha Pahlawiego. W latach 70. amerykańscy prezydenci nie na Izraelu, a na Saudach i irańskim szachu opierali swoją kontrolę nad biegiem zdarzeń na Bliskim Wschodzie. Iran trzymany był na smyczy m.in. dzięki temu, że aż 20% jego eksportu wysyłana była do USA (patrz powyżej). Stare dobre czasy stabilności skończyły się w 1979 roku, w którym wybuchła rewolucja. Szach został obalony, a przywódcą Iranu został Ruhollah Chomejni.

Obroty handlowe między Iranem a USA spadły do poniżej 1 procenta pierwotnej wartości. Ale kluczowe było powołanie do życia organizacji polityczno-militarnej Hezbollach, która została zainstalowana w Libanie i de facto przejęła kontrolę nad tym państwem. Intencja: zniesienie Izraela z powierzchni ziemi. Już w 1983 roku Hezbollah uczynił pierwszy krok ku temu celowi. W ataku na koszaru amerykańskich Marines zabił 241 żołnierzy amerykańskich. Oprócz nieudanej próby przejęcia Jordanii przez palestyńskich fedainów, wydarzenia te są drugą przyczyną dla zdecydowanego oporu okolicznych państw arabskich przed angażowaniem się w rozgrywkę przeciwko Izraelowi.

Aktualna gehenna z próbą powstrzymania irańskiego programu atomowego zaczęła się w latach 90. XX wieku. Zduszanie i przyduszanie Iranu zaczęło się od zakazu dla firm amerykańskich uczestniczenia w inwestycjach związanych z wydobyciem i eksportem ropy. Zakaz wprowadziła administracja Billa Clintona.

Działanie było nieskuteczne. Miejsce firm amerykańskich szybko zajęły firmy z innych krajów. Strategię zmodyfikowano. Od 1996 roku amerykańska administracja zaczęła realizować tzw. sankcje drugoplanowe (ang. secondary sanctions). W tym kazusie sankcje uderzały one nie w sam Iran i Libię11, a w firmy państw trzecich, które uczestniczyły w projektach. W wysiłkach wywarcia presji na Iran aktywnie uczestniczyła Unia Europejska. Legislacja europejska

W kolejnych latach rozwiązanie przestało być skutecznie. Przyczyna była banalna i oczywista. Firmy z państw trzecich wypracowały sposoby obejścia restrykcji, takie jak posługiwanie się dodatkowymi pośrednikami.

Amerykanie wykoncypowali kolejną strategię – straszyli odcięciem od systemu rozliczeń międzynarodowych banki państw trzecich bez pośrednictwa ich rządów macierzystych! To była praca wręcz idealnie pasująca do osób pokroju autora książki Hitman…. Było to wyjątkowo skuteczne rozwiązanie. Pokazową ofiarą w 2006 roku był holenderski bank ABN AMRO, na który amerykańscy regulatorzy (Departament Skarbu) nałożyli mandat w wysokości 80 milionów USD.

O ile firmy zachodnie udało się upilnować, do podporządkowania banków ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich w roku 2010 administracja Obamy stworzyła osobny pakiet – CISADA. Skuteczne wywarcie presji kosztowało olbrzymią ilość starań i zabiegów, gdyż bankierzy z Dubaju próbowali wszelkich trików aby kontynuować lukratywny biznes.

Inną innowacyjną strategią Amerykanów było nałożenie sankcji, a następnie zwalnianie z ich realizacji tych państw, które zgodziły się redukować zakupy irańskiej ropy. Realizacja tego zabiegu wymagała niezwykle finezyjnych zabiegów, gdyż zmiana dostawcy musiała zachodzić stopniowo – tak aby inne kraje eksportujące ropę mogły dostosować swoją podaż, a podmioty prowadzące międzynarodowy handel ropą mogły upilnować tego, że nie nastąpią skoki ceny. Cała operacja, realizowana w 2011 i 2012 roku, zakończyła się sukcesem – eksport irańskiej ropy spadł o 40 procent. Zasługa za sukces przypada nie amerykańskim negocjatorom, a rewolucji łupkowej w USA.

Ryc. 1. Eksport surowej ropy przez Iran w latach 2017–2022, w milionach baryłek dziennie. Źródło: FRED.
Niewidzialny „szach!” na dwie dekady

Absolutnie arcymistrzowską strategią przyduszenia Iranu było zamienienie Afganistanu w strefę destabilizacji. Naiwność dosłownie wszelkich ekspertów od geopolityki, wliczając to takie wielkie persony polskiej debaty geopolitycznej jak W. Szewko czy L. Sykulski jest wręcz zdumiewająca.

Amerykańska obecność wojskowa w regionie była wyjątkowo perfidną strategią zamienienia w pył wszelkich planów budowy rurociągów do przesyłu węglowodorów do Chin i Indii. Jednym z projektów przekierowania gazu to gazociąg TAPI (od nazw państw Turkmenistan–Afganistan–Pakistan–Indie).

Z tego punktu widzenia wojna zakończyła się pełnym i spektakularnym sukcesem – przez równo dwie dekady w rejonie Afganistanu nie dało się zrobić zupełnie nic w kie-runku rozwoju infrastruktury gospodarczej generującej kontr-sił wobec potęgi „kolektywnego Zachodu”. Ta strategia jest tak finezyjnie przesłonięta narracją „wojny z terrorem”, że tylko adepci traktatu Trzydzieści sześć forteli dostrzegą w niej realizację jednej ze starożytnych reguł pokonywania przeciwnika – Oszukaj wszystkich i przekrocz morze (fortel pierwszy). Ku ukontentowaniu adeptów traktatu Sztuka wojny przywołam jej stosowny fragment:

Wódz, co zwycięstwo osiąga sposobem takim, iż postronni je dostrzegają, nie jest mistrzem największym. (…) Ten, którego w dawnych wiekach Mistrzem Wojowania zwali, niepostrzeżenie zwyciężał. Stąd zwycięstwa jego, przez postronnych nienależycie cenione, ani mu sławę wodza wielkiego przynosiły, ani chwałę za czyny niezłomne. – Sun Zi IV 9.12

Nieśmiertelne prawidło mistrzów zwyciężania można przeformułować do nowoczesnej formy – poradnikowej:

Kto przedstawiany jest jako głupiec, kryminalista, morderca dzieci, często postępuje jak najbardziej racjonalnie. Trzeba tylko odtworzyć jego przestrzeń decyzyjną i dostrzec siły kształtujące jego motywację.

Przesadne ciążenie ku satyrze w narracji pana W. Szewko zasłania to, że prezentuje i rozpowszechnia on narrację jednej strony konfliktu – islamistyczną. Pozowanie na powagę i szermowanie erudycją przez L. Sykulskiego również pełni funkcję opakowania dla propagandy sprzyjającej narracji BRICS, a więc Rosji i Chin.

Pisząc zupełnie wprost, kluczową konfliktującą agendą w naszej polskiej przestrzeni debaty jest to, że osoby publiczne potępiające Izrael a przy tym często promujące takie ideologie jak pomysł wstąpienia Polski do BRICS, propagują swoją działalnością to, aby Polska dobrowolnie opuściła strukturę hierarchiczną Pax Americana i przeszła pod dobrotliwe, oświecone i sprawiedliwe rządy Chin. Są więc promotorami narracyjnymi tej samej działalności hybrydowej, jaką uprawiają przemytnicy „migrantów” i ci, którzy wspierają ich przyjmowanie w Polsce, Irlandii, Szwecji i innych krajach. Potężne siły psychohistorii sprawiają, Chcemy tego, czy nie – nasze postawy kształtowane są tak, aby zgrały się z interesem przetrwania i interesem geopolitycznym jednej, albo drugiej strony.

Z drugiej strony mamy mec. J. Bartosiaka, który promuje i uzasadnia działania globalnego hegemona. Rzeczony ekspert przyznał się zresztą, że sam „dał się nabrać”, a przez to nabrał setki tysięcy swoich czytelników i słuchaczy na narrację amerykańską o wzmocnieniu junior-partnera Polski po upadku prestiżu i siły Rosji. Wizja okazała się wielkim amerykańskim blefem – „nie dowieźli” swojej obietnicy podniesienia statusu Polski12. Wszystkie te strategie manipulacji mają uruchomić w nas mechanizmy odcinania się od alternatywnych narracji, obiecać awans w hierarchiach… i bez skrupułów przekonać do zajęcia określonych stanowisk. Nie najmniej ważne są też tzw. zasięgi, a więc zdolność samofinansowania się całej tej operacji narracyjnej. Te strategie narracyjne wykorzystują mechanizmy neurofizjologiczne, dlatego pozwolę sobie tutaj zadać Czytelnikowi pracę domową – lekturę wstępu do książki Wzorce dowodzenia13.

Podsumowanie. Właśnie ta dodatkowa podaż, w stu pro-centach kontrolowana przez samych Amerykanów, stała się najskuteczniejszym instrumentem trzymania Iranu w dole. Choć cała sprawa zakończyła się sukcesem, to uważni obserwatorzy dostrzegą niepokojący znak. To nie lojalność sojuszników („kolektywnego Zachodu”) a czynnik zasadniczo przypadkowy przesądził o sukcesie globalnego hegemona w przyhamowaniu ambicji irańskich. Rządzący Iranem ajatollahowie nadal realizowali ambicje realizacji programu atomowego… a więc wejścia w posiadanie broni atomowej. To dlatego konflikt militarny między Iranem a Izraelem jest nieunikniony.

Ale kluczem do zrozumienia sytuacji Iranu jest coś innego niż potrzeba hegemona trzymania wszystkich w dole. Iran ma fenomenalne predyspozycje do zostania niezwykle silnym ośrodkiem mocarstwowym, a więc regionalnym hegemonem.

Zasadniczo jako jedyny kraj regionu, poza Turcją, ma tradycje imperialne – jest czymś, co roboczo nazwę mikro-cywilizacją. W sytuacji, w której istnieje globalna hegemonia Pax Americana, oba kraje nie maja szansy rozwinąć skrzydeł. Gdyby Amerykanie zniknęli, a Chińczycy ich nie zastąpili, Turcja i Iran natychmiast zaczną walczyć ze sobą o ustalenie zasięgu swoich wpływów.

Siła Turcji polega na tym, że kraj ten ma perfekcyjne położenie na skrzyżowaniu dróg handlowych. Iran swój potencjał zbuduje na bazie bogactwa zasobów energetycznych oraz kontroli cieśniny Ormuz.

Wynika z tego jeszcze jedna prawidłowość. Chiny na to nie pozwolą – z tych samych przyczyn, co nie pozwalają Amerykanie. Ta władza nad energią to za dużo dla Irańczyków. Diamenty przeciw orzeszkom można stawiać na to, że Chiny staną na gardle Irańczyków natychmiast po tym, jak znikną Amerykanie. Zamiana ta nastąpi z prędkością czasu Plancka, tak że sponiewierani przez hegemona amerykańskiego Irańczycy nie zdążą nabrać ani jednego tchu wolności.

Ryc. 2. Potencjał Iranu w kwestii zasobności złóż gazu ziemnego i ropy – w rankingu sześciu państw o największych rozpoznanych złożach. Nota: wykres celowo pomija wielkość bezwzględną złóż, gdyż liczy się udział w globalnych zasobach. Kropka oznacza kraj regionu Zatoki Perskiej, której wylot kontrlowany jest przez Iran.

Warto też dodać, że kwestia kontroli zasobów energii stawia Iran w konflikcie z arabskimi sąsiadami równie koniecznym, co powyższe prawidła. Szyicki Iran, zwłaszcza kontrolowany przez ultra-religijnych ekstremistów w rodzaju aktualnie tam panujących ajatollahów z pewnością zdominuje sunnickich konkurentów zalegających po sąsiedzku. Będzie dążył do ich osłabienia, destabilizował i trzymał w dole z bezwzględnością i finezją. Przedsmakiem tego biegu rzeczy jest aktualna działalność Hezbollahu i innych organizacji finansowanych i sterowanych przez Iran w Iraku, Libanie, Jemenie i innych obszarach Bliskiego Wschodu.

Ryc. 1. Eksport surowej ropy przez Iran w latach 2017–2022, w milionach baryłek dziennie. Źródło: FRED.

To z tego powodu, gdyby ktoś jeszcze nie wyłapał, Iran potrzebuje broni atomowej. Nie na Izrael i Amerykę, a do zaprowadzenia swojej hegemonii po zniknięciu amerykańskiej. Jak to było? A! Już wiem:

„Drogi zwycięzców się rozchodzą”.

Przykład 2.Ukraina

Bez zasobów Ukrainy Rosja nie ma realnych możliwości powrotu do wielkości. Te właśnie spostrzeżenie – będące echem prawidła „patrz, co państwo zrobić musi” sformułowanego powyżej, wyjaśnia praktycznie całą logikę wojny na Ukrainie. A precyzyjnie, wojny o zasoby Ukrainy, toczonej przez cztery strony: Stany, Europę (Niemcy), Rosję i samą Ukrainę.

To, jak silnie powyższe prawidło geograficznego położenia Rosji jest niezbywalną częścią jej ograniczeń geopolitycznych podsumował bezbłędnie, choć nieco efekciarsko, Norman Stone w swojej książce World War One: A Short History:

Z Ukrainą, Rosja jest Stanami Zjednoczonymi. Bez Ukrainy – jest Kanadą

Z punktu widzenia Waszyngtonu zadaniem było doprowadzić do załamania rosyjskiego wysiłku wojennego tak, aby Ukraina wraz z jej zasobami dokończyła swoje wyjście z rosyjskiego systemu (podległości względem Rosji), a pojawiła się w systemie–świecie Zachodu. Wraz z jej zasobami. Na drodze do tego celu stała wyjątkowo silna wzajemna zależność gospodarcza Rosji i państw europejskich. Kwestia strategicznego sojuszu energetycznego między Rosją a Niemcami dalece przewyższała wszystko inne.

Amerykanie musieli zmierzyć się z tą łamigłówką: jak przydusić gospodarkę Rosji tak, aby nie zaszkodzić Europejskim partnerom. Oczywiste było to, że polem dla decydujących o zwycięstwie zabiegów będzie sfera gospodarcza. W efekcie elementem przesądzającym o zwycięstwie były zabiegi Amerykanów w tym, aby zbudować światowy system dostaw gazu skroplonego drogą morską. Ten instrument zwycięstwa także był wynikiem „przypadku”. Technologie i wdrożenia powstały dzięki rewolucji łupkowej. Amerykanie wykorzystali nowy rynek do tego, aby podsunąć Europejczykom pod nos zastępnik gazu tłoczonego rurociągami z Rosji. Mobilne i stacjonarne terminale do przyjmowania dostaw zaczęły powstawać jak grzyby po deszczu.

Po aneksji Krymu w 2014 roku Amerykanie stworzyli zespół zadaniowy (ang contact group), którym kierował Dan Fried. Zespół koordynował działania sankcyjne grupy państw G7 oraz m.in. Polski. Ten zespół ekspertów miał działać w izolacji od mediów, ale przy tym pokazać się służbom rosyjskim. Celem tego manewru była demonstracja tego, że podejmowane są działania. Relacjonujący te przygotowania Fishman przedstawia procedury podejmowania decyzji jako nieformalne i poza protokołem, co ma pozwolić na osiągnięcie maksymalnej elastyczności w dostrajaniu narzędzia wpływu do sytuacji.

Także i tym razem Amerykanie wyszli z innowacją. Okazało się bowiem, że sankcje sektorowe (ang. sectoral sanctions) zastosowane względem Iranu, zbyt silnie dotkną banki europejskie, a następnie amerykańskie. Wynikało to z silnych powiązań tych instytucji.

Celem musiały być dwie rosyjskie firmy naftowe – Gazprom i Rosneft. Razem wnosiły do rosyjskiego budżetu jego połowę14. Inną słabością Rosji było to, że jej rynek bankowy był płytki. Oszczędności obywateli nie zapewniały rosyjskim bankom dostatecznej płynności. Banki budowały swoją zdolność funkcjonowania na kredycie zagranicznym. Pierwszą poważną akcją było zamrożenie aktywów – przede wszystkim 600 milionów USD banku Rossija (ros. Банк „Россия”). Rynek rosyjski został też odcięty od systemów Visa i MasterCard. Celem strategicznym było odciąć rosyjskie banki i firmy obracające energią od amerykańskich rynków kapitałowych.

Kluczową cechą zastosowanej strategii było to, że Rosjan odcięto od możliwości zaciągania nowych długów na rynku amerykańskim, ale pozwolono prowadzić bieżącą działalność. Takie rozwiązanie izolowało partnerów zachodnich od niedogodności wewnątrz Rosji. Efektem praktycznym było to, że spadł ranking kredytowy rosyjskich podmiotów, a przy tym utraciły one zdolność rolowania długów – musiały go spłacać. Kolejną kostką domina w tym majstersztyku podduszania było to, że skala spłaty zmuszała rząd Rosji do interwencji.

Działania były tak dostrojone do sytuacji, że ich ograniczona skala wpływała na proces decyzyjny na Kremlu w sposób powstrzymujący przed eskalacją działań militarnych. Tak przynajmniej wyglądała konkluzja po stronie zachodniej konfliktu. Niemniej, sankcje musiały działać. Jednym z ciosów wyprowadzonych przez Amerykanów była kara dla francuskiego banku BNP Paribas. Naruszenie wytycznych co do sankcji kosztowało tę instytucję szokujące 9 miliardów dolarów.

Umiarkowanie w działaniach finansowych wynikało przede wszystkim z tego, że nokautujący cios umożliwiała przewaga technologiczna Zachodu w sferze sprzętu i maszyn służących do wydobycia ropy. Zachód dostarczał 80 procent potrzebnego sprzętu (szacunek). Odcięcie od części zamiennych, specjalistów i nowych technologii było więc potężną bombą z opóźnionym zapalnikiem. Pozwoliło państwom europejskim uzależnionym od rosyjskich węglowodorów kupować je nadal. A więc wpływy z ich sprzedaży wciąż zasilały budżet militarny Rosji. Jednak Kreml wiedział, że katastrofalne konsekwencje Rosja zapłaci nieuchronnie – tyle że za około 10 lat. A za 10 lat, jak kalkulował „kolektywny Zachód”, przestawienie się na energię odnawialną doprowadzi do spadku popytu na energię z paliw kopalnych.

Rosyjska obrona polegała na przestawieniu się na nowego odbiorcę – Chiny. Do życia powołany został projekt gazociągu „Siła Syberii”. Koszt jego budowy, około 55 miliardów dolarów, pokryła Rosja. Jego przepustowość to 38 miliardów m3 rocznie – jedna czwarta tego, co trafiało z Rosji na Zachód. Warto tu zapamiętać ten ruch, gdyż nawet po zakończeniu wojny o Ukrainę oznacza to, że Europa jest skazana – na dobre i na złe – na dostawy gazu skroplonego, w tym gazu z USA. Powrót Niemiec do starych, dobrych czasów strategicznego partnerstwa energetycznego z Rosją został trwale uniemożliwiony już wtedy, a więc osiem lat przed uszkodzeniem Nord Stream II przez anonimowy atak.

Dodatkowo, Rosja swoja wymianę handlową z Chinami oparła o mechanizm bilansowania wierzytelności o wartości 25 miliardów USD rocznie. Rosja powołała też do istnienia system płatności Mir, zastępujący Visę i MasterCard. Operacje te nadzorowała natchniona w swojej kompetencji Elvira Nabiullina, szefowa rosyjskiego banku centralnego. To ona, jesienią 20214 roku, zdołała obronić tracącego na wartości rubla – głównie dzięki rezerwom walut zagranicznych o wartości 500 miliardów USD. Nabiullina zużyła 120 miliardów po to, aby wyhamować zapaść i złagodzić efekty reakcji Rosjan w postaci runu na banki. Główną potyczką tej finansowej bitwy było wspomniane wcześniej przyduszenie Rosji tak, aby jej firmy naftowe i instytucje finansowe utraciły zdolność spłaty długu po uniemożliwieniu im jego rolowania.

Tu po raz kolejny na odsiecz CIA i instytucjom federalnym Stanów, które toczyły tę walkę, przyszły węglowodory z łupków. To ich pojawienie się na rynku globalnym sprawiło, że cena baryłki zjechała jesienią 2014 roku do 60 dolarów, czyli o połowę względem chwili aneksji Krymu. Bez tego instrumentu, przy postawie Arabii Saudyjskiej odmawiającej zwiększenia produkcji (a więc zmniejszenia cen), Rosja nie utraciłaby istotnej części zysków z eksportu ropy i gazu.

Podsumowując, działania Zachodu pokazały dobitnie, że mimo silnej integracji stron toczących wojny ekonomiczne w ramach zglobalizowanej gospodarki świata, da się wykorzystać mechanizmy globalizacji tak, aby Zachód był zdolny do zadawania dewastujących ciosów.

Przykład 3.Chiny: półprzewodniki i Huawei15

Chiński gigant technologii telekomunikacyjnych był zagrożeniem podwójnym. Po pierwsze, chińskie urządzenia przesyłu danych mogą zawierać moduły pozwalające podsłuchiwać czy sabotować działanie całych systemów infrastruktury krytycznej państw Zachodu16. Mogłoby dojść nawet do przechwytywania i odczytu informacji wagi państwowej i strategicznej. Drugie zagrożenie to to, że chińskie firmy technologiczne, dzięki bohaterskim poświęceniom i dyscyplinie naukowców i inżynierów17 zdołały dogonić Zachód. Urządzenia Huawei stały się po prostu lepsze niż ich zachodnie odpowiedniki. Przy hojnych subwencjach rządowych, ordynowanych przez KPCh, bez ingerencji obronnej ze strony Zachodu, osiągnięcie globalnej dominacji było wyłącznie kwestią czasu. W chwili inauguracji prezydentury Donalda Trumpa na przełomie 2016 i 2017 roku dominacja ta stawała się faktem na oczach tych, którzy wiedzieli co się dzieje.

W najszerszej możliwej perspektywie, globalnej dominacji, Chińczycy tak wytrwale pięli się po drabinie wartości, aż nie wiedzieć kiedy – to bardzo dyskusyjne sformułowanie – dogonili i przegonili Zachód. Na marginesie, wyduszanie zachodniej konkurencji dzięki przejmowaniu technologii, nierzadko przez ich frontalną kradzież, następowało w całym szeregu branż. Jedną z nich jest branża samochodów elektrycznych i potężna zapaść Volkswagena i ogólnie marek zachodnich na rynku chińskim w 2024 i 2025 roku.

Standardową, a wręcz sztampową taktyką Chińczyków było zapraszanie zachodniego potentata na rynek chiński pod warunkiem transferu technologii. Gdy strona chińska nauczyła się już wszystkiego, partnerstwo było zakańczane, a dostęp do rynku chińskich konsumentów stawał rzeczą minioną. Oprócz niemieckiego Volkswagena najdotkliwiej dał sie na to nabrać amerykański producent samochodów GM w 2024 roku.

Podobne zmagania toczą się domenie produkcji półprzewodników. Tajwan, a więc miejsce będące de facto częścią Zachodu, zdołał osiągnąć prymat w produkcji układów logicznych (układów obliczeniowych, przede wszystkim CPU), a ChRL inwestuje miliardy, aby wydostać się spod jarzma tej dominacji18.

Huawei zaczynał dominować w technologii, która około 2019 roku była tematem numer 1 – technologii 5G. Te „hasło” i szum wokół rewolucyjności technologii były w dużym stopniu szalbierstwem narracyjnym. „5G” nie jest bowiem jakąś jedną przełomową technologią, ale zespołem innowacji i ulepszeń. Otwierały one drogę do imponujących możliwości… które jednak okazywały się z różnych względów niepraktyczne lub nieekonomiczne w dłuższej perspektywie. Niemniej, zamieszanie medialne doprowadziło do przebudzenia administracji Stanów Zjednoczonych i wielu innych państw.

Dla Amerykanów momentem przebudzenia było ogłoszenie przez rząd Zjednoczonego Królestwa tego, że kraj ten wybrał ofertę Huawei do przejścia na nową generację sprzętu telekomunikacyjnego, także do celów rządowych. Wtedy to w Waszyngtonie zdefiniowano zadanie: powstrzymać postęp Chin w łańcuchach wartości. W kwestii tej koronnym argumentem wskazującym intencje Chin jest kazus siedziby głównej Unii Afrykańskiej.

Chińczycy zbudowali imponujący, futurystyczny gmach swoim „partnerom” w stolicy Etiopii. Zapomnieli jednak wspomnieć, że sieć informatyczna gmachu symbolizującego przyszły „sprawiedliwszy porządek świata” jest naszpikowana urządzeniami nagrywającymi wszelką komunikację użytkowników. Ten stan spraw został odkryty przypadkiem po kilku latach od oddania siedziby do użytku w 2012 roku.

Pierwszym krokiem w tak potężnym przedsięwzięciu było sformułowanie odpowiedniej narracji, która usprawiedliwi dalsze kroki. Amerykański prezydent Trump zaczął oskarżać Chiny o kradzież technologii i stosowanie praktyki obniżania wartości chińskiej waluty oraz dotowanie chińskich firm po to, aby mogły one zwalczać swoich konkurentów. Określono te praktyki – jak najbardziej słusznie – jako atak ekonomiczny. Przykładem może być sposób, w jaki Huawei pokonało dwóch najgroźniejszych konkurentów – szwedzkiego Ericssona, kanadyjskiego Nortela i fińską Nokię w sektorze sprzętu telekomunikacyjnego. Plankton tej branży albo został przez Chińczyków pożarty (wykupiony), albo doprowadzony do bankructwa jednym kłapnięciem paszczy. Nortel zbankrutował już w 2009 roku.

Działania zdecydowane Amerykanie podjęli, gdy okazało się, że procedur WTO (Światowej Organizacji Handlu) nie da się skutecznie zastosować do powstrzymania nieuczciwych praktyk. To wtedy stało się zupełnie jasne, że Chiny nie dokonały i nigdy nie planowały transformacji w liberalna demokrację. Zadufani Amerykanie, myślący że ich wartości kulturowe są w oczywisty sposób najlepsze na świecie, łudzili się, że taka zmiana systemu politycznego Chin nastąpi. To temat na dłuższa dyskusję. Efektem całych dekad wpuszczenia Chin w system było to, że urosły one do roli podmiotu kontestującego prymat amerykański.

Kontestowanie prymatu Ameryki polegało m.in. na tym, że sami Chińczycy zaczęli stosować agresywne akty ekonomiczne. Przykładem jest incydent z japoński trawlerem rybackim 7 września 2010 roku. W rezultacie incydentu Chiny nałożyły na Japonię całkowite embargo na metale ziem rzadkich. Inne znamienne wydarzenie miało miejsce w 2012 roku. KPCh wydało tzw. dokument nr 9, w którym partia deklarowała, że Zachód jako taki jest egzystencjalnym zagrożeniem dla rządów KPCh w Chinach.

Zadanie, jakie stanęło przed amerykańskimi mistrzami sankcji, było wyjątkowo ambitne. Chiny były głęboko zintegrowane z globalnym systemem gospodarczym. Celniejszym, aczkolwiek mniej powszechnym określeniem jest „włączenie w obieg gospodarczy Zachodu”. Procedura strącenia Huawei na dół łańcucha wartości, musiała być wyjątkowo precyzyjna. Przede wszystkim należało się skupić na technologiach, w których produkcji Chiny planowały osiągnąć dominację: półprzewodniki, sprzęt telekomunikacyjny. Celem miały być dwie firmy: ZTE i Huawei.

Jednym z ciekawszych epizodów tej wojny wydarzył się w kwietniu 2018 roku. Było to przejęcie przez służby celne Stanów laptopa należącego do wysokiego rangą pracownika ZTE. Laptop zawierał dokumenty dokumentujące zamiar odsprzedaży amerykańskich technologii Iranowi19. Wpadka kosztowała chińską firmę 1,2 miliarda dolarów kary. W dalszym biegu sprawy firma została przyłapana na nagradzaniu premiami zamiast karania pracowników odpowiedzialnych za wpadkę. Doprowadziło to do całkowitej blokady sprzedaży jakichkolwiek komponentów amerykańskich chińskiej firmie. W końcowym rezultacie doprowadziło to do zakończenia działalności firmy.

Innym epizodem był incydent szpiegostwa przemysłowego z 2017 roku, w którym tajwański pracownik amerykańskiej firmy Micron wykradł olbrzymią ilość danych inżynieryjnych i technologicznych dotyczących produkcji układów pamięci, by przekazać je chińskiej firmie Fujian Jinhua. Dominację w branży pamięci sprawowały trzy firmy: amerykańska Micron i dwie koreańskie – Samsung i SK Hynix. Dominacja ta była możliwa dzięki przewadze technologicznej maszyn amerykańskich i japońskich, które wykorzystywały ww. trzy firmy.

Chińska próba przejęcia know-how skończyła się nałożeniem potężnych restrykcji na Fujian Jinhua. Wspólna akcja strony amerykańskiej i japońskiej skończyła się dla chińskiej firmy (domniemanym) zamknięciem w 2019 roku.

Problem z Huawei był kopią dylematu z konfrontacji z Rosją w 2014 roku. Chińska firma dokonywała wręcz gigantycznych zakupów w firmach amerykańskich. W 2018 roku było to 9,5% łącznego eksportu z USA do Chin, wartego 120 miliardów USD.

Amerykanie znaleźli sposób na zaszkodzenie ekspansji Huawei. Częścią sukcesu firmy był olbrzymi sukces jej smartfonów na rynkach światowych. W rankingach sprzedaży Huawei dogoniło Samsunga i Apple. Firma miała jednak podstawową słabość – system operacyjny Android i sklep z aplikacjami Google Play. W wymianie ciosów w trakcie wojny handlowej doszło do tego, że użytkownicy Huawei utracili dostęp do tego sklepu. Mistrzowski strzał we wrażliwe miejsce sprawił, że smartfony Huawei straciły drastycznie na atrakcyjności – nie posiadały najpopularniejszych i najbardziej podstawowych aplikacji.

Działaniem wymagającym najwięcej pracy koncepcyjnej było zastosowanie wobec Huawei polityki FDPR (Foreign Direct Product Rule, pol. Reguła Zagranicznego Produktu Bezpośredniego). W oryginalnym kształcie reguła aktywująca sankcje miała zastosowanie, jeśli produkty zawierające amerykańską technologię były wytwarzane przez państwa dotyczyła sprzedaży komponentów tzw. podwójnego zastosowania. Aby FDPR uczynić bronią przeciw Huawei, została zmodyfikowania. Zaczęła działać także względem produktów wytwarzanych przez państwa trzecie, jeśli tylko choćby w części były wytwarzane z użyciem maszyn zawierających technologię amerykańską.

Uff! Skomplikowane. Ale… Skuteczne. W rezultacie tajwański gigant TSMC, którego aż 15 procent przychodów pochodziło od Huawei, był zmuszony do poważnych zmian w swojej działalności. Podobnie było w przypadku niemieckich producentów samochodów.

Co do dominacji w technologii 5G, problemem było to, że co prawda nie do końca fair, ale Chiny zdobyły przewagę dzięki jakości i cenie swoich urządzeń. Należało więc zastosować trik. Powinien on mieć postać takich standardów przemysłowych, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa, które ustawią produkty Chińskie w pozycji przegranej.

Okazało się to niepotrzebne. Sumarycznym efektem działań amerykańskich, do których należało m.in. aresztowanie Meng Wanzhou, Głównej Oficer Finansowej w Hua-wei, córki założyciela. Oskarżono ją o użycie firmy-słupa Skycom do obejścia amerykańskich sankcji nałożonych na Iran. Kobieta została zatrzymana na lotnisku w Kanadzie, po czym nastąpiła trwająca dwa lata batalia o jej ekstradycję do USA. Do jej powrotu do Chin doszło dopiero 24 września 2021 roku – spędziła w areszcie domowym niemal trzy lata.

Koniec końców, Amerykanie wygrali. Jednym z głównych zdobyczy wojennych było to, że Brytyjczycy całkowicie zrezygnowali ze sprzętu Huawei.

Podsumowanie i plot-twist

Jak zaraz się przekonamy, broń atomowa wcale nie jest najsilniejszym efektorem sprawowania władzy. Można ją użyć wyłącznie w ostateczności i „od wielkiego dzwonu”. Na co dzień potrzebny jest efektor skalowalny i pozwalający na ultra-precyzyjne oddziaływanie. Tą najpotężniejszą bronią, potężniejszego niż wszystkie arsenały nuklearne świata, jest rolowanie długów państw.

Z samych tylko trzech przykładów zaprezentowanych poniżej da się wyprowadzić kilka zaskakujących spostrzeżeń. Najważniejszym z nich jest to, że rząd Stanów Zjednoczonych nie ma pełnej władzy i pełnej swobody w dysponowaniu tym instrumentem łamania woli państw i sterowania decyzjami ich elit politycznych.

Rolowanie długów zagranicznych państw polega na tym, że wielomiliardowe zadłużenie zagraniczne jest cyklicznie odnawiane. Stare wierzytelności są spłacane przez zaciągnięcie nowych – często większych. Kazus Rosji w 2022 roku pokazuje, że tę dźwignię oddziaływania20 Stany mogły uruchomić wyłącznie pośrednio. Mogły za pomocą sankcji i innych zabiegów zdusić rosyjski eksport węglowodorów tak, aby Rosja nie była w stanie zrolować swoich długów.

Nawet sami dysponenci tej ultymatywnej broni nie mogą jej używać wedle własnego widzimisię, na zasadzie deus-ex-machina. Muszą z grubsza stosować się do logiki działania systemu. Efektorami takiego oddziaływania mogą być agencje ratingowe, których wyceny wiarygodności przekładają się na to, jakie odsetki musi płacić dane państwo za swoją nieodpowiedzialną politykę bilansowania budżetu.

Kto jest dysponentem tej władzy obalania państw? Oczywiście jest to cała hierarchia podmiotów. Na jej samym dole są zwykłe, dostępne dla zwykłych zjadaczy chleba banki komercyjne. Dalej są banki i organizacje zarządzające globalnym przepływem bogactwa. Szczyt tej struktury hierarchicznej osnuty jest zasłonami tak skutecznymi, że możemy tylko spekulować co do pochodzenia etnicznego grupy najważniejszych decydentów, i czy aby nawet najpotężniejsze mocarstwo na Ziemi nie jest po prostu efektorem tych ludzi, których można roboczo nazwać prawdziwymi władcami tego świata. Z naszego punktu widzenia, dołu hierarchii władzy, równie dobrze mogłyby to jednak być gadające jaszczury z kosmosu. Ich to kośćmi do gry – parafrazując wiersz lorda Byrona – są kości ludzkie.